Defibrylatory AED
Z nieszczęściami to jest tak, że zawsze przyjmujemy, że zdarzają się one innym, nie nam. Nie ma przecież opcji, byśmy to my stracili całe oszczędności życia przez krach na giełdzie, albo żeby któraś z bliskich nam osób zachorowała na nieuleczalną chorobę, albo żebyśmy nie dostali się na wymarzone studia, dlatego, że zabrakło nam pół punktu. Niestety z takiego podejścia wynika sporo problemów. Całkowite odrzucenie pesymistycznych scenariuszy skutkuje tym, że kiedy faktycznie doświadczamy czegoś złego, to całkowicie się załamujemy. Ponadto, może to prowadzić do tego, że brakuje nam empatii. I że widząc wypadek, nie sięgamy po defibrylatory AED. Myślimy wówczas: „Co nas to obchodzi? Przecież to nas nie dotyczy”.
Ale to, że to nas jeszcze nie dotyczy, nie oznacza, że nigdy nie będzie nas dotyczyło. Zawsze uderza mnie sposób, w jaki ludzie traktują bezdomnych. Patrzymy na nich z góry, mijamy bez słowa, odwracamy wzrok. Niestety są i tacy, którzy reagują, ale w negatywny sposób. Ile razy słyszało się o tym, że bezdomny został zamordowany przez grupę młodych, pijanych osób. Czy czymś się im naraził? Czy ich zaczepiał? Zwykle nie tak to wygląda. Zwykle siedzi on gdzieś w kącie i nawet się nie odzywa. A gdyby to był nasz ojciec? Gdyby popadł w alkoholizm i nagle stracił wszystko? Gdyby ktoś go pobił na ulicy. Czy wtedy też nie sięgnęlibyśmy po defibrylatory AED?
Czy świat nie byłby piękniejszy, gdyby każdy był chętny do pomagania innym? Bez względu na wszystko? Bezinteresownie? Czy naprawdę trzeba być lekarzem, by wiedzieć, jak działają defibrylatory AED albo to, w jaki sposób udziela się pierwszej pomocy? Gdyby każdy z nas potrafił tak po prostu, bez powodu zrobić coś dobrego dla drugiej osoby… Ach, czy to w ogóle możliwe? Tak dobrze patrzy się na ogólnopolskie czy ogólnoświatowe akcje, które mają na celu wspieranie biednych, chorych, niedożywionych… Wówczas potrafimy się zaangażować. Dlaczego to takie trudne na co dzień?